Forum POCZEKALNIA Strona Główna POCZEKALNIA
Klub Literacki SAiPKO
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Esej

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POCZEKALNIA Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Henryk Musa




Dołączył: 06 Sie 2010
Posty: 650
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 16:28, 28 Maj 2013    Temat postu: Esej

Napisane w podróży służbowej w Niemczech na trasie Gdańsk – Noegeburg – Aachen – Gdańsk w roku 2011

W 5 DNI PRZEZ 10 LANDÓW
WIDZIANE Z OKIEN SAMOCHODU, POCIĄGU, AUTOKARU

Przejście graniczne w Kostrzynie. Właściwie tylko nazwa, bowiem boksy celników i pograniczników puste, brak szlabanów. Przejeżdża się granicę jak fragment miasta. Ot, co zrobiła Unia z granicami.......
Po prawej stronie widać resztki twierdzy na znacznej odległości. Przejeżdżając przez most, dawniej graniczny – widzi się wysmukłą iglicę ze zmęczoną, przekrzywioną czerwona gwiazdą. U podnóża iglicy – haubica skierowana lufą w stronę Niemiec, jakby chciała ostrzec..... Obok – wysoka urna – przypominająca o cmentarzu żołnierzy radzieckich. Przejeżdżamy wąski most i ...jesteśmy już w Niemczech.
Potem już całodzienna jazda przez: Meklemburgię, Turyngię, Saksonię, Wirtembergię, Brandenburgię , Hesję do Bawarii.
Po bardzo długiej jeździe jesteśmy w Neuburgu nad Dunajem/ Donau/.
Przy wejściu do Gast Haustu wita nas flaga FRUE STADT BAYERN / Wolnego Księstwa Bawarii / oraz numer 25 i1/2. Na półpiętrze obraz zamku / szlosu / w całej okazałości. Nad miastem góruje zamek Herzoga / księcia / Filipa von Nueburga. Wychodzę na balkon, spoglądam na zamek przytłaczający swą wielką bryłą miasteczko i czuję się jak u Kafki – iż lada chwila zostanę wezwany na zamek, bądź urzędnik przyjdzie po mnie lub do mnie. W pokoju – duży widok Tyrolu. Spokój, cisza. Na niebie często widać srebrne kreski samolotów lub smugi kondensacyjne. Spokój, cisza. Jestem w pokoju nazwanym Eva. Pozostałe dwa to Karl i Jorgena wszystkie przypominają właścicielom Luizie i Karlowi ich dzieci, które przyjeżdżają tylko na święta.....
Spokój, cisza. Spoglądam na Dunaj / DONAU /, który jeszcze nie jest modry, błękitny jak w Wiedniu. Ma bury kolor. Przecież jest dopiero początek maja. Rano schodzę na śniadanie, okazuje się, że za wcześnie. Nie mówię dobrze po niemiecku, posiłkuję się swym kaszubskim, ale z Luizą dogaduję się o dzieciach, wnukach....
Potem wychodzę na dwór. Jest ciepło. Cicho szumi Dunaj przepływający pod zamkiem. Idę na cichą, senną ulicę. Niemcy mieszkają w domkach, willach. Natomiast inne nacje narodowościowe- mieszkają w blokach. Ta uliczka jest spokojna, senna, zabudowana ładnymi domkami. Jedne szczytem do ulicy, inne frontem. Przed godz. 8oo.zaczyna się mały ruch. Dzieci wychodzą do szkoły, na rowerach, pieszo. Starsi do pracy samochodami. Wszyscy są grzeczni, mówią dzień dobry. Za chwilę wyjeżdża może 5 letnia dziewczynka w kasku na głowie, na małym rowerku. Z tylu na cienkim, wysokim drucie buja się trójkątna żółta chorągiewka, z daleka widoczna. Potem jakiś starszy Pan „ zapiracił ” sobie – ze znaczną prędkością ledwo się wyrobił na zakręcie. Za chwilę wrócił – już spokojniej. Robię zdjęcia wież zamku widocznego zza Dunaju.
W ciągu dnia pojechaliśmy do Gredingu. Jedziemy drogą wybudowana za czasów Hitlera przez więźniów .Wjeżdżamy w piękną dolinę , droga w skałach. Ze względu na widoki, a może nie tylko, ograniczenie prędkości. Podziwiam piękne widoki . Pod tym miastem powstała pierwsza stacja benzynowa na tej drodze. Przejeżdżamy obok rzeczki, płynącej doliną. Do miasta – wjazd średniowieczną bramą .Po drodze na budowę mijamy zakład, miasteczko, par kingi koncernu Audi.
Po południu wszedłem do zamku górującego nad miastem w Neuburgu. Na dziedziniec zamkowy wszedłem po kocich łbach przez bramę już na stałe otwartą. Na dziedzińcu wewnętrznym figury Herzoga Philippa Ludwiga i hercoginy Anny von Jǘligh. Patrzę dookoła – krużganki jak na Wawelu. Zegar wybija kwadranse. W dawnej kaplicy – odbywają się kon- certy muzyki dawnej. Gdy tam wszedłem – było już po koncercie, i mogłem sobie kaplicę obejrzeć. Po wyjściu z zamku prze most nad Dunajem przechodzę do miasta. Dunaj nie zawsze jest taki łagodny jak teraz. Kilka lat temu wylał. Wyspa tam widoczna została zalana, wo- da podeszła pod deptak / 4 metry od lustra wody normalnego stanu /.
W mieście – spokojnie. Nikt się nie spieszy, jak u nas w kraju. Ruch samochodów – spory, różne marki. Wszyscy jadą spokojnie, wolno, bez zrywów. Dojeżdżają do przejścia dla pie- szych – stają, przechodzień na pasach – jest święty.
Z Gredingu jedziemy do Monachium. Tak przejeżdżamy obok dawnych murów obronnych, z trzema bramami. Dojeżdżamy do dworca. Szukamy miejsca, by zaparkować samochód. Ka- rol – mieszkający i pracujący już kilka lat w Niemczech - jest spokojny. Robi jedno kółko i miejsce znajduje się blisko wejścia do dworca.
Kupuje mi bilet do Aachen w Westfalii blisko granicy z Holandią, Belgią, z przesiadką w Kolonii.
W pociągu Niemiec pyta mnie skąd jestem. Mówię Kaszuben. On zdziwiony, co to za kraj. Lecz gdy mówię Polen – Kaszuben, to kiwa ze zrozumieniem głową i wychodzi na stacji.
W Aachen na dworcu po krótkim poszukiwaniu – odbiera mnie następny kierownik budowy – Włodek. Jedziemy przez miasto na budowę. Oglądam to co mam obejrzeć, robię to co mam zrobić. Włodek po godzinie jest wolny i zabiera mnie na „wycieczkę”. Przejeżdżamy obok zakładu chemicznego?, fabryki?. Nie, to klinika medyczna. Wszystkie rurociągi, oznakowane różnymi kolorami „wyciągnięte’ zostały na zewnątrz. Niedaleko już granica belgijsko- holendersko - niemiecka. Przy symbolicznym styku granic – obelisk z flagami – obowiązkowe zdjęcie. Potem zwiedzamy to „centrum”. A ponieważ z każdego wyjazdu obowiązkowo trze- ba coś wnukom przywieźć / bowiem zawsze pytają: Dziadek masz nasze ..... / w domyśle prezenty/ więc kupuję jakieś drobiazgi u Holenderki. Wolno, systematyczne, pedantycznie paku- kuje mi te drobiazgi. Pyta się, skąd jestem. Więc odpowiadam z Kaszub. Zdziwiona pyta, gdzie to jest. Więc mówię POLEN - KASZUBEN. A po chwili Holenderka mówi: ja, PIWO. Skojarzyła z piwem TYSKIM, które ma tam dobrą renomę.....
Wieczorem na kwaterze – grill, kiełbaski, opowiadania.....
Rano – wyjazd do domu. Jeszcze spacer po Aachen, zdjęcia przy fontannie żebraków, fontannie parasolek, zdjęcia katedry, w której koronowano Karola V na cesarza – i już czas do autobusu,. Jazda przez Niemcy, Szczecin, Polskę, by o godz.11.00 po pięciu dniach „ zali- czenia” 10 landów być w Gdańsku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POCZEKALNIA Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin