Forum POCZEKALNIA Strona Główna POCZEKALNIA
Klub Literacki SAiPKO
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wagon numer siedem

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POCZEKALNIA Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maria
Moderator



Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Otwock

PostWysłany: Śro 20:23, 04 Sie 2010    Temat postu: Wagon numer siedem

Przyśpieszała kroku, czasem podbiegała, ciągnąc za sobą walizkę na kółkach. Musiała zdążyć. Jej pociąg odjeżdżał za kilka minut. Była już w tunelu prowadzącym na perony. Jeszcze tylko pokonać schody. Z trudem łapała oddech. Na domiar złego wagon numer 7 znajdował się na końcu składu. Dopadła drzwi w ostatniej chwili. Walczyła z nimi jeszcze, gdy pociąg ruszał z miejsca. W korytarzu przystanęła, oparła się o ścianę, powoli uspokajała oddech. Jest. Zdążyła.

W wagonie tylko nieliczne miejsca były zajęte.
– Pewnie dosiądą jeszcze na trasie, w Gdańsku albo w Malborku – myślała zmierzając do swego miejsca na samym końcu pociągu. Nim weszła do przedziału, spojrzała na drzwi zamykające wagon. W oknie zobaczyła coraz szybciej umykające tory i oddalający się dworzec. Gdynia Główna Osobowa.

Ostatni wagon, ostatni przedział… Czy to ma jakieś znaczenie? Poczuła przenikający ją dreszcz. Kiedyś, w dzieciństwie, słyszała jak mówiono o takiej chwili – „O, śmierć cię przeskoczyła”. Szybko odpędziła myśl, która przemknęła jej przez głowę.

Mężczyzna, w nieokreślonym wieku i z nijakim wyrazem twarzy zajmował jej miejsce pod oknem. Ale poza nimi dwojgiem cały przedział był pusty, więc nic nie mówiąc, usiadła po drugiej stronie. Przymknęła na chwilę oczy. Oddychała coraz spokojniej.
– Dobrze, że nie ma tłoku, nie muszę z nikim rozmawiać. Wreszcie sama. Sama ze swoimi myślami.

Musiała zdążyć na ten pociąg. Nie mogła już dłużej czekać. Kiedy podjęła decyzję, wiedziała, że wreszcie ją zrealizuje. Teraz albo nigdy. Przeszłość zostawiła za sobą.

Przed nią prawie pięć godzin jazdy. Czymś musi się zająć. Lubiła czytać, zawsze miała coś w zanadrzu. Teraz też sięgnęła do torebki. Uważnie przyjrzała się okładce książki. Przedstawiała dość makabryczny obrazek, który korespondował z tytułem i zapewne z jej zawartością.

„Dekapitacja”. Zbiór opowiadań. No, nieźle. Wreszcie mu się udało – pomyślała, gładząc lakierowaną powierzchnię. W zasadzie nie przepadała za horrorami. Wiedziała, że i w tym gatunku powstają rzeczy o większym ciężarze gatunkowym, ale jeśli miała wybór, sięgała zdecydowanie po coś innego. Tu sytuacja była zgoła inna, autora znała osobiście. Musiała więc to przeczytać.

Zatopiła się w literackiej fikcji. Przestała słyszeć monotonny stukot kół. Nie przypuszczała, że lektura tak bardzo ją wciągnie. Połykała jedno opowiadanie po drugim, czując miły dreszczyk. Mogła się nim rozkoszować do woli. Wiedziała już, co powie autorowi. Zaraz jak tylko się spotkają.

Swoim zwyczajem doznawała charakterystycznego rozdwojenia, tkwiła w środku zdarzeń i patrzyła z boku. Zanurzała się w bieg fabuły, jakby była w samym jej środku, a jednocześnie oceniała ją, oglądała pod światło, odwracała na nice. Zachwycała się warstwą języka, poddawała umiejętnie dawkowanemu napięciu, pozwalała się zaskoczyć. Opowiadania zaspokajały jej smak, budziły podziw i grały na emocjach.

Wyizolowana z otaczającej rzeczywistości tylko na chwilę oderwała wzrok. Skonstatowała, że współpasażera już nie ma. Nie zauważyła, kiedy opuścił przedział.

Powróciła do książki. Miała przed sobą jeszcze tylko jedno, ostatnie opowiadanie. Zawsze, kiedy zaczynała czytać, pragnęła jak najszybciej dotrzeć do końca. Ale gdy tego końca była blisko, odczuwała żal, że za chwilę odkryje już wszystkie tajemnice. Odsuwała od siebie ten moment.

Teraz też odłożyła książkę na bok. Na chwilę. Zamyśliła się. W torebce czekał na nią jeszcze gruby notes w czarnej okładce. Kupiła go niedawno, kiedy odchodziła od kasy z biletem do Warszawy w ręku, zobaczyła go za szybą kiosku. Zdecydowała – może uda mi się coś napisać?

Otworzyła notatnik. Na pierwszej stronie pośrodku wykaligrafowała – „Kronika podróży do…”. W pierwszej chwili chciała napisać „… do niego”, ale zrezygnowała, uznając to za zbyt sentymentalne. Lepiej zostawić niedopowiedzenie.

W pociągu pisze się niekomfortowo, ale jakoś jej się udawało. Gładko, składała zdanie po zdaniu, zapełniając białe kartki notesu. Nie musiała się specjalnie zastanawiać. Pisała przecież o sobie. To łatwe. Przynajmniej na początku. Potem będzie trudniej. Czy potrafi wyjaśnić, dlaczego…? – urwała myśl w połowie. Odłożyła notes. Znów sięgnęła po książkę.

Nie zdawała sobie sprawy z upływu czasu. W pewnym momencie pociąg szarpnął znienacka, jakby miał się zatrzymać. Spojrzała w okno. Gęsty stary las sięgał niemal okien pociągu. Za chwilę wagony potoczyły się dalej swoim rytmem. Znów wlepiła oczy w książkę. To już naprawdę ostatnie strony.

Czytając nie zauważyła, że wokół niej zapadła głęboka cisza. Ciągle tkwiła w świecie literackiej fikcji. Wreszcie skończyła. Odchyliła głowę na oparcie ławki i przymknęła powieki. Wtedy usłyszała tę ciszę.
– Co jest? Wszyscy wysiedli? Niemożliwe. Może śpią…

Postanowiła przejść się korytarzem, trochę rozprostować nogi. Mijane przedziały były puste. Poczuła się niepewnie. Nigdzie nikogo.
– Trzeba się przesiąść do innego wagonu – pomyślała i spojrzała przed siebie. W głębi korytarza, gdzie powinien być poprzedzający wagon, zobaczyła tylko oszklone drzwi, a za nimi… tory zwężające się ku linii horyzontu.

– Boże! – wykrztusiła z trudem przez zaciskające się ze strachu gardło.
– Co to jest? Gdzie są wagony? Lokomotywa… Gdzie ja jestem?

Stała pośrodku korytarza, w wagonie numer siedem, który przecież zamykał kiedyś skład pociągu. Było tak przynajmniej wtedy, gdy wsiadała do niego w Gdyni. A teraz… Przed nią tory i za nią tory. Te, które miała przed sobą biegły do niej, te za plecami uciekały. Prędko, coraz prędzej.

– Niech mnie ktoś obudzi! Uszczypnie! Ja chyba śnię!
Zamrugała oczami. Nic się nie zmieniło.

Nie było innych wagonów, nie było lokomotywy, tylko ten jeden. Ostatni. Wagon numer siedem. Jakimś cudem pokonywał przestrzeń z dużą prędkością i za nic miał jej dramatyczne okrzyki. W każdą komórkę jej ciała wpełzać zaczęło paraliżujące uczucie przerażenia. Bezradnie odwracała głowę to w tę, to w tę stronę, a obraz zarejestrowany na siatkówce oka nie ulegał zmianie.

Resztkami woli nakazała sobie wrócić na miejsce, próbować się uspokoić i pomyśleć. Może to jednak tylko sen?

Pomyśleć… Łatwo powiedzieć! Znalazła się w sytuacji, która przekraczała granice jej wyobraźni, a ciało trwało w cholernym dygocie. Nie bała się sytuacji trudnych, bała się sytuacji nieznanych. A teraz, proszę. Ma. Znalazła się w sytuacji przeraźliwie nieznanej.

Oto wagon, nie wiadomo jakim sposobem toczący się po torach, a wokół ani żywego ducha. Tylko ona, sama jedna, ogłupiała i bezradna. Przecież nie wyskoczy w biegu. Nawet jeśli udałoby się jej otworzyć drzwi. Z ich otwieraniem zawsze miała trudności, także wtedy, gdy pociąg potulnie stał na peronie. A teraz? Gnał jak rozpędzony rumak…

Pomyśleć… Nie miała pomysłu. Jest! Hamulec!
Wspięła się na siedzenie, sięgając uchwytu. Był zaplombowany. Uwiesiła się na nim całym ciężarem ciała. Nic. Rączka hamulca ani drgnęła. Parę razy bezskutecznie ponawiała próbę. W końcu zrezygnowana opadła na siedzenie. Sięgnęła do torebki, znalazła kanapkę i od razu poczuła ssący głód. Obok kanapki namacała swój czarny notatnik. Prawda, miała przecież pisać…

Spojrzała na zegarek. Wiedziała, że to idiotyczne, ale chciała sprawdzić, do jakiej stacji powinni dojeżdżać o tej porze. O jakiej porze? Zegarek zatrzymał się na godzinie wyjazdu z Gdyni. Co jest? Bateria się wyczerpała? Niemożliwe. Tląca się w niej nadzieja, że ten wagon gdzieś się w końcu sam zatrzyma, z każdą chwilą słabła.

Tory pociągu przecinały las, który zdawał się nigdzie nie kończyć.
Traciła poczucie czasu.

Zdawało się jej, że już dawno powinna być w Warszawie. I tkwić w ramionach tego, który czekał na nią tak długo. Może zbyt długo? Może to kara dla niej za to, że pozwoliła mu czekać. Nie powie mu już nigdy, jak bardzo podoba się jej jego pisanie? Serce jej się ściskało.

A dziwna podróż wciąż trwała.

Otworzyła notatnik. Spojrzała na tytuł. Po chwili namysłu dopisała słowo „nikąd”. „Kronika podróży do…nikąd!”. Tak, dopiero teraz jest dobrze.

***
Pociąg relacji Gdynia – Warszawa – Kraków wjeżdżał na stację Warszawa Wschodnia. Pasażerowie zbierali się do wyjścia i powoli schodzili na peron, do wagonów wbiegały sprzątaczki. W wagonie numer siedem szczupła blondynka w roboczym fartuchu zręcznie wyciągała worki ze śmieciami. Zbierała pozostawione butelki.

Z ostatniego przedziału wychodził ostatni, trochę zaspany pasażer.
– Proszę pana, coś pan tu zostawił. Na siedzeniu zauważyła gruby czarny notes.
Mężczyzna obejrzał się i zawrócił.
– To? – zdziwił się. Nie moje. Niczego nie zostawiłem. Nie wiem, skąd się to wzięło. Jechałem sam. Wzruszył ramionami i pośpiesznie wysiadł.

Kobieta otworzyła notatnik. Na pierwszej stronie widniał tytuł – „Kronika podróży do nikąd!”. Zafrapowało ją to „do nikąd” i ten wykrzyknik. Odwróciła kartkę, zaczęła czytać.

„Musiałam zdążyć na ten pociąg. To była ostatnia szansa, że oderwę się od złej przeszłości. Miałam tylko kilka minut. Prawie biegłam. Przez halę dworcową, tunel. Jeszcze peron. Do pokonania została mi cała jego długość, bo mój wagon znajdował się na samym końcu…”

Zapomniała o worku pełnym śmieci i o tym, kim jest naprawdę. Czytała.
Nie usłyszała, jak z dworcowego głośnika rozległ się głos – „Pociąg z Gdyni do Krakowa, rusza z peronu trzeciego. Proszę uważać i odsunąć się od toru.”

Nagle poczuła szarpnięcie.
– Jezu! Nie zdążę wysiąść.
Wpychając czarny notatnik do kieszeni, rzuciła się do drzwi. Nie chciały się otworzyć. Walczyła z nimi jakiś czas. Wreszcie zrezygnowała.

– Zaraz miniemy Stadion, a potem Dworzec Centralny. Tam wysiądę – uspokajała się. Peron Wschodniego został za nią. Popatrzyła w okno i… nie rozpoznawała okolicy. Gdzie się podziało miasto? Skąd ten las wokół?

Wagon numer siedem mknął przed siebie. Przez las.
Jedną niekończącą się linią torów…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maria
Moderator



Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Otwock

PostWysłany: Sob 13:34, 04 Wrz 2010    Temat postu:

Głucha cisza. Żadnych uwag, żadnej dyskusji. Ha! Czy jest sens, żebym wrzucała tu swoje teksty?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bartlomiej_w




Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Michigan, USA

PostWysłany: Sob 21:23, 04 Wrz 2010    Temat postu: dawno

To bylo bardzo dawno. Mama mojego kolegi ocalila z pozogi wojennej i Powstanczej piekny ksiegozbior, ktory zajmowal caly pokoj z polkami wzdluz scian od podlogi az po sufit. Poniewaz z powodu nieuctwa przebywalem na dziekance, a Rektorat zyczyl sobie, bym w tym czasie pracowal koniecznie fizycznie, najlepiej ciezko, mialem wiele czasu, by pod oslona browarowego kotla parowego owe ksiazki czytac. Polkniety wowczas zostal caly Karol May, lacznie z Blekitnym Matuzalemem i tysiacem rozmaitych opowiadan, Kraszewski, zwany slusznie albo nieslusznie powiesciopisarzem dla kucharek, i wielu innych autorow. Ale najwieksze wrazenie pozostawil Conan Doyle i wcale nie swa slynna seria dziejow Sherlocka Holmesa. Byl mianowicie tam Pies Baskervillow, i byla tez ksiazeczka, z ktorej tytulowa strona gdzies sie zapodziala. Owo wydawnictwo traktowalo o serii podobnych do siebie zabojstw, ktorym towarzyszyc mialy najdziwniejsze metafizyczne zjawiska, konczyla sie niczym innym jak dywagacjami, a tajemnica nigdy nie zostala wyjasniona.

Opowiadanie "Wagon numer siedem" pozostawia daleko w tyle naszego poczciwego klasyka. To rzecz jasna moje prywatne zdanie profana, ale wszak literatura jest tworzona przede wszystkim dla szerokich rzesz czytelniczych, w tym pod strzechy, czyz nie?. Zatem pozwalam siebie rowniez zaliczyc w poczet adresatow literackiego przeslania.

Brak wyjasnienia zjawiska wcale nie musi oznaczac nieudanego procesu badawczego. Pozytywnym wynikiem badan jest wowczas konstatacja, ze dysponujac aktualnie posiadanymi wiadomosciami i metodologia, ktora dysponujemy, nie jest mozliwym udzielenie odpowiedzi na nurtujace pytanie.

Przeto, nie mam najmniejszego zamiaru wyrzucac swiecy. Kiedys sie przyda. I szklo powiekszajace.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bartlomiej_w dnia Sob 21:25, 04 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maria
Moderator



Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Otwock

PostWysłany: Sob 22:06, 04 Wrz 2010    Temat postu:

Smile))
Dziękuję za zainteresowanie.
Mimo że jako czytelniczka za horrorami nie przepadam, podjęłam próbę napisania opowiadania z dreszczykiem. Świadomie osadziłam je w całkiem zwyczajnych realiach. Zderzenie tej zwyczajności z niewiadomym miało dać odpowiedni literacki efekt. Paru osobom moje opowiadanko się podobało.
Przy okazji - kiedy, Bartłomieju, zobaczymy tu jakieś Twoje teksty?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bartlomiej_w




Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Michigan, USA

PostWysłany: Sob 23:37, 04 Wrz 2010    Temat postu:

Coz, jednym odpowiada, innym nie. De gustibus non disputantis. Gdyby wszyscy mieli takie same upodobania, na swiecie byloby nudno, nieprawdaz.

A na to idzie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anna Kulesz




Dołączył: 10 Lip 2010
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:59, 05 Wrz 2010    Temat postu:

Mario,jest sens pisać, oczywiście, ze jest.To nie brak zainteresowania, a brak czasu sprawia, ze się nie odzywamy na forum. Opowiadanie jest bardzo oryginalne, bardzo ciekawe. Przy dobrej lekturze tak się właśnie traci kontakt z rzeczywistością.Ja też nie mogłam oderwać się od czytania, a kiedy sięgałam ręką po myszkę, na podłogę spadł czarny notes. Nigdy tam nie leżał. To nie był mój notes.Zajrzałam do środka .Na pierwszej stronie widniał tytuł – „Kronika podróży do nikąd!”. Odwróciłam kartkę i zaczęłam czytać, "Musiałam zdążyć na ten........". Z daleka dochodził stłumiony przez stukot kół rozdrażniony głos "czy jakiś obiad to dzisiaj będzie?" Rozejrzałam się i ogarnęło mnie przerażenie.....siedziałam w pociągu, a wokół był tylko las.
Wagon numer siedem mknął przed siebie jedną niekończącą się linią torów........a moja rodzina siedziała przy pustych talerzach.....

Czy pozwolą mi zatrzymać komputer?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maria
Moderator



Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Otwock

PostWysłany: Nie 23:36, 05 Wrz 2010    Temat postu:

Aniu, dziękuję Smile
Mam nadzieję, że nie odłączą Cię od komputera. Tak, on kradnie czas, ale pozwala się także komunikować z odległymi przyjaciółmi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anna Kulesz




Dołączył: 10 Lip 2010
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 0:23, 06 Wrz 2010    Temat postu:

Nie zabiorą.Obiecałam, że nie będę czytała Marysiu Twoich opowiadań w porze obiadowej.
Wróciłam niedawno z koncertu w Józefowie i naładowana energią maluję maski na .....a, to na razie tajemnica.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Henryk Musa




Dołączył: 06 Sie 2010
Posty: 650
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 10:40, 13 Lut 2012    Temat postu:

Wagon nr 7. Dużą część swego życia spędzamy w podróży. A podczas takci podróży - dużo się dzieje.możemy obserweować zachowania ludzkie, postawy, sytuacje. Iiiiii są piekne tematy do pisania. Henryk

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Henryk Musa




Dołączył: 06 Sie 2010
Posty: 650
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 20:53, 17 Mar 2012    Temat postu:

pani Mario. Ja również wrzuciłem kilka swoich tekstów i nawet Małgosia nic nie napisała na ten temat. Ale tam, napewno jak nie przeczytałą, to przeczyta i nawet Ania coś napisze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POCZEKALNIA Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin